Dawno już zrobiłam te korale ale zapomniałam o nich na tym blogu. Najpierw były cudne sześciany muszli szarej. Z tą muszlą wogóle to tak do końca nie wiadomo czy ona szara czy tęczowa? Obydwie nazwy można spotkać i obydwie właściwie są prawdziwe. No bo niby ona szara, niepozorna taka, a jednak jak spojrzeć pod odpowiednim kątem to mieni się delikatnie, nienachalnie kolorami tęczy. Piękna jest w rzeczywistości choć zdjęcia tego nie pokazują. Należy do moich ulubionych materiałów, bo niby gra role drugoplanowe w biżuterii, podkreślając urodę innych użytych materiałów (pięknie jej z turkusami, koralem, srebrem) ale za tę rolę powinna dostać Oskara:)
Wracając jednak do tematu to przez te sześciany właśnie zrodził się pomysł dorobienia ażurowego korala w tym samym kształcie. Każdy z boków ozdobiony jest innym motywem kwiatowym. Na końcu okazało się, że to zestwienie dobrze wygląda z kulami ze szkliwionej ceramiki w kolorze przybrudzonego różu. I tak powstały te stosunkowo ciężkie ale bardzo zwracające uwagę korale.